sobota, 2 stycznia 2016

Rozdział II

Rozdział II

Po ostatniej rozmowie Lilian czuła się jakoś tak… nieswojo w obecności Josepha. Niby już wiele razy zwierzała mu się z rozmaitych problemów, ale tym razem było inaczej. Może dlatego, iż w rzeczywistości to wcale nie był „problem” ? Nasunęły się jej następujące rozważania; „Przechodząc na tą racjonalną stronę mocy, w której od lat egzystuje Joseph można śmiało stwierdzić fakt następujący: nie było się czym przejmować. Ot – nieodpowiedni człowiek mnie nie chce. Z tego punktu widzenia to lepiej, niż gdyby miał mnie chcieć. Wtedy kamuflowałby tą swoją nieodpowiedniość, a ja popadałabym coraz głębiej w jego sidła. Nie… to ja bym ją maskowała swoimi z kolei urojeniami, a on wyszedłby na niewinnego. Jakże odwrotna sytuacja do mojej obecnej! Prowadziłoby to niechybnie w kierunku mojej zguby. Może nie od razu ostatecznej lecz powolnej, która do tego absolutu powoli zmierza. Rozważmy opcję drugą; odpowiedni człowiek nie chce mnie. O, to byłoby o wiele gorsze. Gdyby był chodzącym ideałem, rozkochał mnie w sobie… wtedy przynajmniej nie nienawidził by mnie bez powodu; dobrym ludziom to nie przystoi. Powiedział by pewnie parę słodko-gorzkich słów. Słodkich, bo chwalących mnie za to jaka jestem, a gorzkich, bo mimo to by mnie odrzucił. To też byłoby delikatnie mówiąc niefajne… Więc… Może moje aktualnie położenie nie jest tak tragiczne, więcej – jest najlepsze z możliwych? Jest nieodpowiedni i mnie nie chce. Niech sobie znajdzie obiekt westchnień na swoim poziomie; zasyłam już teraz wyrazy współczucia dla tejże.”
Lilian żałowała, że nie zapisała tych słów w pamiętniku,  albo gdziekolwiek, bo z doświadczenia wiedziała, iż ulecą one szybciej niż będą potrzebne. Jedno wiedziała na pewno; Joseph otworzył jej po raz kolejny oczy. Żadna długa rozmowa z przyjaciółką nie niesie ze sobą nigdy tyle treści, co krótka wymiana zdań z nim. Nie liczy się ilość, a jakość, również w przypadku konwersacji. Co przychodzi człowiekowi z paru zdań, skleconych naprędce, byleby tylko zbyć drugą osobę i zacząć znów nawijać o najbardziej interesującym temacie według mówiącego, czyli… surprise – samym nim, co ? Niewiele, prócz kolejnego rozczarowania. Nie warto powierzać swych tajemnic przypadkowym ludziom. Nie można wręcz otwierać swojego wnętrza przed kimkolwiek, jeśli na horyzoncie majaczy choć malutkie podejrzenie zdrady. Zaufanych osób jest zazwyczaj garstka. W przypadku Lilian dominującą rolę w ów garstce pełnił właśnie Joseph. Prosiła Boga regularnie o to, by przypadkiem nie zakochała się w swoim przyjacielu; to by wszystko zepsuło, całą ich relację. Gdyby myślała o nim tak zwane dwadzieścia cztery godziny na dobę, nawyobrażała by sobie zapewne niestworzonych rzeczy na jego temat, idealizowała… a później, przy starciu z rzeczywistością okazałoby się to nieprawdą, zawiodłaby się na nim, co skutecznie pogorszyłoby ich relację. A winy jego w tym by nie było. Takich właśnie urojeń Lilian pragnęła się ustrzegać za wszelką cenę. Póki co sytuacja była stabilna- na jego widok nie biło jej szybciej serce, nie wyrażała zachwytu nad jego oczami, nie wyobrażała sobie ich pocałunku… Tak, zdecydowanie stabilnie.  „Oby taki stan rzeczy utrzymywał się jak najdłużej.” – myślała, jednocześnie pragnąc, by ta relacja z perspektywy Joshepha wyglądała tak samo. „Nie daj Boże, gdyby się we mnie zakochał… nie umiałabym się do tego ustosunkować, zapewne stchórzyłabym. Ale tak nie jest i nasza przyjaźń nie będzie zagrożona.” – pocieszała się sięgając znów chłodnego racjonalizmu. „Kalkulacji!”- krzyczała jej podświadomość.  Bo niby skąd miałaby wiedzieć co nastąpi ? Może tylko obliczać rachunek prawdopodobieństwa. Tak.. czysta matematyka, która nie ma nic wspólnego ze zmiennością natury ludzkiej.
Chcąc nie chcąc zaczęła się nad tym zastanawiać coraz częściej. Jak poznać po Josephie, że patrzy na nią inaczej, gdy jego flegmatyczne obycie skutecznie uniemożliwia wszelkie próby rozpoznania emocji? „Właśnie… on jest zawsze taki sam. Jego ciepły spokój…” – te i inne myśli nie dawały jej spokoju. Przynajmniej nie zajmowała się już tak bardzo rozpamiętywaniem zdrajcy, jednakże popadanie z jednej skrajności w drugą nigdy nie przynosi pożądanych efektów.
„A może… zapytam się jego wprost? Tak! Jak zawsze. Z nim trzeba prosto z mostu, spytam się go, czy przypadkiem czasem nie bywam dla niego kimś więcej niż tylko przyjaciółką. To Jos, nie obrazi się. A co jeśli… ? Nie, nie powiem mu tego, nie mogę ryzykować naszej przyjaźni, ale cholera trzeba być szczerym. Z drugiej strony… nie mam podstaw, by twierdzić, że się we mnie zakochał. No właśnie, dlatego spytam. Skąd to się wzięło? Ach tak, zastanawiałam się, co by było gdybym się w nim… Nie, ja się tego po prostu bałam.” – Lilian biła się z myślami. Nie mogła zasnąć, znowu. Przynajmniej powód bardziej szlachetny, niż to bywa zazwyczaj. Podejrzewała, że wcześniej, czy później myśli o zdrajcy i o tym dlaczego jej nienawidzi powrócą, aczkolwiek nie przejmowała się tym teraz. Zbyt była zajęta rozważaniem ewentualnego związku z przyjacielem. Jak to brzmi! „Związek z przyjacielem”. Toż to iście niemoralne. „Chcę być jego jedyną… nie dzielić jego przyjaźni z nikim.” – przemknęło jej przez głowę i lekko zaniepokoiło. Co jeśli to początek zakochania? Za chwilę stwierdziła jednak, że to zwykła zazdrość, typowa dla każdej dziewczyny, nawet w stosunku do przyjaciela.
- Zobaczymy, co przyniesie czas. – powiedziała na głos, siedząc sama w swoim pokoju. Nagle przyszło jej na myśl, by napisać do Josa w SMS-ie zwykłe: „Co tam?” . Zaraz jednak zreflektowała się; on prawie nigdy na takie zaczepki nie odpowiadał. Unikał suchych gadek i lania wody o niczym. Pisała do niego tylko wówczas, gdy miała realny i konkretny temat do rozmowy. Cóż, taki już jest. Głupie gadki w stylu; „Hej, co tam, co robisz?” rezerwowała dla koleżanek i dalszych znajomych. W przypadku Josa to zupełnie nie pasowało, pomijając już nawet, że tego nie lubił.
- Muszę przestać o tym myśleć, bo stworzę coś, czego nie ma. – przemówiła ponownie do swoich czterech ścian. Włączyła pierwszy lepszy film, by jakoś zająć swe myśli i oderwać się od tych wiecznych rozważań.



1 komentarz:

  1. Twój blog wygląda ciekawie. Nie zmarnuj takiego talentu i pisz dalej! Chciałabym jeszcze przeczytać parę rzeczy spod twojej klawiatury :) Widać, że się starasz, a twoje posty czyta się z przyjemnością :D

    Wzajemna obserwacja? Wspierając się nawzajem możemy osiągnąć więcej :)
    projectad.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń